Pierwszy raz w Mielnie byliśmy w 2004r. Mieszkaliśmy w ośrodku blisko plaży. Byliśmy tydzień. I cały tydzień był upał :) Nam już czasem było za gorąco, więc chodziliśmy na spacery. Już wtedy Mielno było całkiem nieźle przystosowane.
Z Maćkiem byłam też na kilku dyskotekach.
Z Maćkiem byłam też na kilku dyskotekach.
Kolejny raz przyjechaliśmy do Mielna w 2009r. do ośrodka Unitral. Przyjeżdżaliśmy tu przez trzy lata. Bardzo fajny ośrodek. Miła atmosfera. W ośrodku organizowane były różne imprezy, spotkania. Poznaliśmy wielu fajnych ludzi. Śmialiśmy się, że w ośrodku jest tak fajnie, że na miasto nie trzeba wychodzić. Mieliśmy tu posiłki, ale do kawiarni też warto było tu przychodzić - było smacznie i taniej niż na mieście. Dobrze bawiliśmy się na imprezach. Chodziliśmy na basen, gimnastykę w wodzie (o godz. 8 - dla nas to był duży wyczyn :) ), rehabilitację. Zwiedzaliśmy miasto i okolicę. Było świetnie.
Zdjęcia z 2009r.
W 2010r. pojechaliśmy do Mielna z Topazem. Załączam filmik zmontowany przez Maćka.
Mamy jeszcze jeden, gdzie w tle jest piosenka "I have a dream" - pasuje bardzo dobrze, to było jak sen. Ale filmik miał oddać radość naszego wyjazdu, dlatego jest zamieszczony ten.
I ostatni na pobyt w 2011r.
Bardzo podobał nam się ten dom, nad samym morzem |
Najmodniejsze nakrycie głowy - trzeba jakoś sobie radzić :) |
Muzeum w Koszalinie
Torba na podróż |
W galerii handlowej - wystawa pociągów
Tego dnia przeżyliśmy kilka nerwowych chwil. Każdy z nas poszedł do innego sklepu, tzn. kobiety były w kobiecym, a mężczyzna szukał dla siebie sklepu. Minął jakiś czas i stwierdziłam, że idę po Maćka. A jego nigdzie nie widać. Jak już nerwy miałam nieźle zszargane i stwierdziłam że pójdę do ochrony, żeby przez megafon zaczęli szukać Maćka - to ten się znalazł, w takim samym stanie jak i ja :) Zresztą podobną przygodę mieliśmy w Warszawie w Reducie. Poszłam obejrzeć buty. Maciek powiedział mamie, że przejedzie sobie dookoła. Wróciłam, a jego nie ma. Latałyśmy dookoła, a jego nigdzie nie ma. Ochroniarz powiedział nam, że widział jak Maciek wchodził do CCC. I rzeczywiście tam był. Minęliśmy się. A potem go nie widziałam, zasłaniały go półki. A on nie mógł dalej jechać bo paniusie zastawiły przejazd, a nie było ludzi, żeby poprosić o pomoc. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Namawialiśmy mamę na przyjazd w zimie |
W dniu wyjazdu
Były to bardzo udane wyjazdy.