W Holandii było super. Mieszkaliśmy w hostelu bez schodów. Więc Maciek mógł spokojnie jeździć. Wogóle Holandia nas zaskoczyła pod tym kątem. Wszędzie mogliśmy się dostać.
Muzeum PiwaWażenie serów, a przy okazji nas :)
Amsterdam - w przewodniku napisano, że to miasto jest płaskie jak naleśnik. Niestety mam inne wrażenie. Przez te kanały jest raz pod górkę raz z górki. Odczułam to pewnie dlatego, że pchałam wózek. Do Amsterdamu pojechaliśmy pociągiem, a nie jak zwykle samochodem, więc jechaliśmy z ręcznym wózkiem. Byliśmy w kilku muzeach (wszędzie były windy), pływaliśmy barką po kanałach, zwiedziliśmy Amsterdam wzdłuż i wszerz :)
Holandia była przystosowana dla osób niepełnosprawnych, ale też ludzie chętnie pomagali. Nawet jak ich o tą pomoc się nie prosiło. Jechaliśmy pociągiem, konduktorzy dopytywali się mnie i Maćka, czy damy radę wysiąść. Dopiero się uspokoili, jak powiedziałam i pokazałam im, że jesteśmy z mamą i ciocią i gdzie one siedzą. Z Maćkiem jeździłam na wycieczki rowerowe (ja rowerem, Maciek wózkiem). Jak zatrzymywaliśmy się, żeby popatrzeć na mapę, od razu ktoś podchodził i pytał się czy nie trzeba nam pomóc. Innym razem, jakaś pani zatrzymała nas na ulicy i powiedziała, że jak pójdziemy na plażę to można wypożyczyć duży plastikowy wózek, którym można jeździć po plaży i wjechać do wody.
A najbardziej się zdziwiliśmy jak weszliśmy na teren jakiegoś rezerwatu. Minął nas pan jadący traktorem. Zamknął szlaban i zawołał nas, pytając się czy zmieścimy się w furtce. Nie wierzył w nasze zapewnienia. Maciek musiał przez tą furtkę przejechać, aby pana uspokoić i przekonać, że napewno damy radę wrócić. Kto by u nas o tym pomyślał? U nas najważniejsze jest żeby postawić szlabany, aby samochody nie podjechały do lasu, a nikt nie pomyśli, że osoby na wózkach chciałyby tymi wózkami też się gdzieś dostać.
W Holandii było bardzo fajnie.