Działka


Nigdzie nie spędziliśmy tyle czasu co na działce. Działka i okolica bardzo się zmieniała się przez te 23 lata życia Maćka. Plaża wygląda zupełnie inaczej niż np. w 1995r., nie ma już kortu tenisowego ... Nasza działka też się zmieniła: część roślin urosła, część została wycięta, zmieniła się architektura działki. 
Na działce wspaniale spędzaliśmy czas. Chodziliśmy się kąpać, pływaliśmy łódką i pontonem, graliśmy w tenisa, jeździliśmy na nartach, łowiliśmy ryby, chodziliśmy na grzyby i na spacery i ... wogóle czego my tam nie robiliśmy. Na karaoke i dyskoteki też chodziliśmy. Poznaliśmy różnych ludzi, wiele osób też do nas przyjeżdżało. Spędziliśmy tu kawał czasu. I pokochaliśmy naszą działkę.
Będzie dużo zdjęć, w miarę możliwości w kolejności chronologicznej.
 
Na działkę przyjeżdżaliśmy wiosną, latem, jesienią, zimą :)

Przyjeżdżaliśmy też autobusem i z Dębego szliśmy na piechotę.
Niektórzy tak zbierają grzyby ...
 
Moje podejście do działki zmieniało się przez lata. Ale widocznie każdy do pewnych spraw dojrzewa. Kiedyś nie lubiłam grabić liści czy pielić truskawek. Były ważniejsze sprawy :) Z czasem się to zmieniło - i uwielbiam zajmować się działką. I z Maćkiem dokładnie tak samo było. Oczywiście ze względu na swój wózek, nie mógł robić wszystkiego. Maciek pomagał w ogrodzie tyle ile mógł.
Zaczął dokładać się do moich zakupów kwiatkowych, kupił mi kosiarkę i super nożyce do cięcia grubych gałęzi, wymyślał co i gdzie możemy posadzić, kontrolował czy wszystko dobrze robimy :)
Robimy porządek w domku :)
Ale podobni ...
 

Prawie każdy wolny czas spędzaliśmy na działce. Jak Maciek nie miał zajęć na studiach - to jechaliśmy na "spacer", 2-3 godziny posiedzieliśmy na działce i wracaliśmy. Bywało, że byliśmy więcej godzin - jak brałyśmy się za wycinanie, przycinanie roślin. Maciek się śmiał, że nie możemy mieć elektrycznej piły, bo byśmy wszystko wycięły na działce :)
Staraliśmy się być na działce jak najdłużej. Przedłużaliśmy majowe weekendy, wakacje, czy Boże Ciało. Działka była dla Maćka dobrym miejscem. Mógł w każdej chwili wyjść na powietrze. W domu zanim zeszliśmy z 4 piętra, zaczynało padać. A na działce jak zaczęło padać to chowaliśmy się do domku.  
Sam jeździł na spacery wokół działek czy po wale. Oczywiście miewał przy tym różne przygody. Bardzo często Topaz gdzieś znikał: pobiegł szukać piłeczki tenisowej albo zainteresował się suczką i właścicielka krzyczała na Maćka, że ten ma zabrać swojego psa itd. Kiedyś spadła Maćkowi ręka ze sterownika i nie mógł jechać, stał w miejscu. Topaz zaczął szczekać i skakać na samochód, który przejeżdżał obok. W końcu kierowca wysiadł, poprawił Maćkowi rękę i Topaz zniknął za swoimi sprawami. Wogóle to Maciek i Topaz byli nierozłączni :) Jak Topaz szedł na smyczy to zawsze musiał iść na wysokości Maćka wózka.
Nasze mirabelki i pojedyncze grzyby w ładnym otoczeniu :)
Od kilku lat nad Zalewem organizowane są różne atrakcje: regaty, szanty ... Ustawiono również namiot, w którym były dyskoteki i karaoke. Aktywnie z Maćkiem uczestniczyliśmy w zabawach - jak nie szliśmy nie dało się siedzieć w domu, cały dom drżał.
Prezentacja świateł w wózku.
 
Pewnego razu Maćka wózek był w naprawie. Zrobiliśmy sobie sesję zdjęciową na krześle :)

 

Ostrzygłam Maćka
Słonecznik dla Maćka

W wakacje 2009r szykowaliśmy się z Maćkiem do ewakuacji. Cały dzień była piękna, słoneczna pogoda. Tłumy na plaży. Pracowaliśmy z Maćkiem przy różach. Powoli zaczynało wiać. Ale słońce nadal prażyło. Jednak stwierdziłam, że lepiej będzie jak Maciek schowa się na werandzie - może zacznie padać. Po paru minutach, jak dmuchnęło, to wszystkie narzędzia rzuciłam i pobiegłam do domku. Przez chwilę jeszcze było w miarę spokojnie, to pozbierałam narzędzia (wyobraziłam sobie jak to wszystko lata i wbija się w kogoś). Zaraz potem lunęło. Padał grad. Wiał bardzo silny wiatr. Kilka drzew się połamało. Zastanawialiśmy się kiedy jakieś drzewo spadnie na domek. Maciek stanął gotowy do wyjazdu z domku. Do plecaka spakowałam ubranie Maćka, jego leki i dodatkową maskę. Robiąc to zastanawiałam się, że chyba panikuję. Ale Maciuś nie był lepszy. Powiedział, żeby kanapki zrobić :) Na szczęście już więcej nic groźnego się nie wydarzyło i spokojnie czekaliśmy na mamę. Potem opowiadała nam, że z daleka było widać wielką chmurę nad tą okolicą.
Rano zadzwoniłam do strażaków. Przyjechali, drzewo, które leżało przed domkiem, pocięli nam. Do innych drzew nie byli w stanie dojść/dojechać. Nie były na naszym terenie. I do dziś grożą upadkiem.
Podczas tych wakacji kupiliśmy z Maćkiem łódkę. Mam nadzieję, że Maciek miał przyjemność z tego, że ja nią pływałam. Był moim ratownikiem. Pływałam po Zalewie, a on stał na brzegu z telefonem i mnie pilnował :)
Której jesieni zasadziliśmy 300 cebulek tulipanów i żonkili. Wiosną mieliśmy pole tulipanów i żonkili.
Bukiet z naszych tulipanów
Składamy altankę.
Już złożona i ustawiona altanka.
Spacer do zapory wodnej w Dębe
Nasz Topaz kochał wodę, tak bardzo że do basenu nam ciągle wchodził :)
W maju 2011r zrobiliśmy/rozbudowaliśmy skalniak.
Maciek codziennie robił rundkę po działce i sprawdzał co i jak kwitnie :)
Wakacje 2011r były dla nas trudne, ponieważ Topaz bardzo chorował. Codziennie dostawał swoje lekarstwa i takie tam inne rzeczy. Słabo chodził. Nawet raz jak byliśmy na spacerze, to zatrzymaliśmy się bo pies musiał się położyć i odpocząć. Mijali nas jacyś ludzie to spytali się w czym nam pomóc, bo myśleli że Maćkowi coś się stało :) Ale Topaz tak był w nas zakochany, że mobilizował się, wstawał i szedł za nami.
Topaz był taki chory, ale jak troszkę lepiej się poczuł, od razu wszedł do wody :)
Ten jesienny wyjazd na działkę był naszym ostatnim wspólnym czasem na działce. Nie ma już Maćka ani Topaza. Pod koniec grudnia przyjechałyśmy na spacer z Fluorytem.

Nadal jeździmy na działkę. Robię zakupy kwiatkowe. Tworzę nowe zakątki. Robię zdjęcia. Spacerujemy. Pływam łódką ... 
Ale jest zupełnie inaczej. Na spacerach jest smutno. Nie ma kto mi doradzać. Nie ma tego towarzysza co zawsze był obok. Nawet pies jest inny. Topaz był zawsze z nami. Fluoryt woli leżeć na łóżku niż czekać na trawie aż posadzę nowy krzaczek.
Brakuje mi tego jak Maciek wyjeżdżał z domku i jechał na obchód działki. Śmiał się, że ma ścieżkę edukacyjną. Jak jedzie tędy to patrzy na te roślinki, a jak tędy to na te.

Nowe zdjęcia z działki są na stronie Fluoryta: http://fluorytdzialka.blogspot.com/